środa, 10 kwietnia 2013

To nie wykorzystanie, to miłość.

Zwykła kawiarenka w pobliżu słynnego klubu. No może nie taka zwykła, bo podobno miała najlepsze wypieki w okolicy. Wszyscy gracze Skry tutaj przychodzili, oprócz jednego, on tam jeszcze nigdy nie był, chociaż już gra 2 sezon . Ale w ten dzień w końcu skusił się przyjść.
Jak na kwiecień to pogoda była ciepła. Słońce świeciło i ani jednej chmurki na niebie. Większość klientów siedziała na zewnątrz budynku. Trzeba w końcu korzystać z takiej pogody. Zbliżał się termin ogłoszenia, kto będzie nas reprezentował w meczu towarzyskim z Włochami. Z niecierpliwością oczekiwałam na ten dzień. Tak, jestem zawziętą fanką siatkówki.
Dzisiaj znowu przyszli gracze PGE Skry Bełchatów na popołudniową kawę lub cappuccino po treningu. Zauważyłam, że siatkarzom udało się namówić jeszcze jednego gracza, którego tu nigdy nie było. To był Karol, Karol Kłos. Reszta kelnerek już obsługiwała siatkarzy, ja natomiast nigdy, bo to one się pierwsze do nich rwały. Na drodze do nich stała moja nieśmiałość. Chociaż jestem kelnerką od dwóch lat, nie bałam się podchodzić do klientów, to do nich nie miałam odwagi.
Słyszałam, że koleżanki coś do siebie szepczą, a po chwili odwróciły się w moją stronę z ironicznymi uśmieszkami. Moje oczy stały się wielkie jak pięciozłotówki, nie miałam pojęcia co kombinują. Podeszła do mnie Monika i na ucho powiedziała, że to ja dziś mam do nich iść. Bałam się cholernie, ale wzięłam notatnik z długopisem i ruszyłam do ich stolika.
-Coś panom podać?-zapytałam nieśmiało z delikatnym uśmiechem
-Poprosimy...cztery razy cappuccino-odpowiedział Paweł- I może jeszcze panie numer- poprodił czule na mnie patrząc
-Proszę wybaczyć, ale numerów kelnerek nie mamy w ofercie-odpowiedziałam troszkę speszona
Gdy odchodziłam miałam wielki uśmiech na twarzy. Przygotowywałam napoje co chwile na nich spoglądając. Cały czas patrzyli się na mnie. w miedzy czasie przygotowałam kartkę z moim numerem telefonu i przykleiłam ją do jednej z szklanek. Wszystkie położyłam na tatce. Szklankę z kartką odwróciłam napisem do środka, tak żeby nie było widać. Ruszyłam w ich stronę po raz kolejny, a oni nadal nie odrywali wzroku od mojej osoby. Położyłam tatce na stoliku, po czym chłopacy wzięli napoje. Szybko odeszłam w stronę baru. Zza blatu im się przyglądałam. Chłopcy gratulowali Kłosowi, bo to on wygrał mój numer. Po chwili jednak zaczęli się kłócić, żeby im też dał, ale tego nie zrobił. Wrestling o numer kelnerki, pomyślałam. Ledwo powstrzymałam się od śmiechu, ale i tak w końcu nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać razem z koleżankami. W kieszeni moich zielonych rurek poczułam wibrację. Dostałam wiadomość od nieznanego mi numeru. Odwróciłam wzrok w stronę chłopaków, a tam Karol machał do mnie swoim telefonem. Szybko zaczęłam odczytywać sms:  
"Umówisz się ze mną na kawę? Mam nadzieję, że specjalnie tak ułożyłaś szklanki ;) I nie mam zamiaru im dawać twojego numeru xd"
Znów się zaśmiałam. Pomyślałam przez chwilę. A co jeśli on mnie tylko wykorzysta i zostawi? Po co ja wogóle dawałam ten numer?! A może jednak powinnam się zgodzić? Raz się żyje. Taka okazja może sie nie powtórzyć. Szybko mu odpisałam.
"Dobrze, więc kiedy i gdzie? Zabawne wyglądacie kłócąc się xD"
"Może jutro tutaj? Kiedy będziesz miała wolne? No wiem :D"
"Ok. Przed 16 jestem wolna"
" Zgoda to przyjdź tutaj o 14. Chłopaki już proszą o paragon xd"
Cały czas się uśmiechałam. Pisałam z Karolem! Spełniłam już po części swoje marzenie. Szybko wydrukowałam kwitek i podeszłam do nich. Siatkarze cały czas gadali, tylko Karol się do mnie uśmiechał . Byłam troszkę speszona. Wszyscy się złożyli i dali mi odliczone pieniądze. Odchodząc, czułam że ktoś za mną idzie, ale nie odwróciłam się.
-Do zobaczenia.-szepnął mi do ucha Karol
Spojrzałam w stronę drzwi, ale go już nie było. Przez reszte dnia nie mogłam sie skupić. Cały czas myślałam o tym spotkaniu. O czym będziemy gadali, jak mam się ubrać itd.
Następnego dnia wcześnie wstałam i się przygotowałam. Kilka minut przed wyznaczoną godziną ruszyłam na miejsce. On już tam czekał. Na przywitanie przytulił mnie i ucałował w policzek. Przez całe spotkanie poznawaliśmy się. Nawet powiedział, że podoba mu się moje imię, czyli Kamila. Jeszcze po wieczornym treningu przyszedł z kolegami. Ja niestety pracowałam, więc pisaliśmy tylko sms, chociaż byliśmy od siebie kilka metrów. Jakie to zabawne.
Przez kolejne dni coraz bardziej się zaprzyjaźnialiśmy. Zapraszał mnie nawet na treningi. Dwa razy byłam i zdążyłam dobrze poznać resztę siatkarzy. Los szczęścia mnie nie opuszczał. Na sobotni wieczór zaprosił mnie do siebie. Oglądaliśmy jakieś filmy akcji. Czułam się wtedy przy nim tak wspaniale, nawet czułam motylki w brzuchu. Gdy w filmie zaczął się ten radosny moment, kiedy to wszystko wraca do normalności, Karol zaczął się do mnie coraz bardziej zbliżać a ja patrzyłam w jego oczy. Niespodziewanie dotknął swoimi ustami moich. Nie sprzeciwiałam się, to było zbyt cudowne aby przerwać. Całował coraz zachłanniej. Pieściliśmy swoje ciała nawzajem, ale do niczego nie doszło. Może to dobrze, że nie? Następnego dnia odbył się mecz z Politechniką Warszawską. Niestety przegrali. Chciałam do niego podejść i jakoś pocieszyć, ale on podszedł do innej. Przytulił ją i pocałował. Załamałam się i szybko wyszłam na zewnątrz budynku. Biegnąc do domu, rozpłakałam się na dobre.
Do pracy wróciłam dopiero w środę. Karol przyszedł rano i poprosił o to co zawsze, czyli latte. Koleżanka mi powiedziała, że się o mnie pytał. Na szczęście mnie jeszcze nie widział, więc kumpela nakłamała mu, że jestem chora. Nie mogłam tak długo, wiedząc, że on będzie codziennie przychodził. Poprosiłam szefa, aby mnie przeniósł do drugiej kawiarni. Udało się.
On jednak nie odpuścił i próbował mnie znaleźć. Koleżanki do mnie dzwoniły codziennie i wszystko opowiadały, że przychodzi. Odnalazł mnie już po tygodniu. Pomyślałam, że jeśli dam mu wszystko wytłumaczyć, to może da mi spokój. Umówiłam się z nim w altance w parku. Zjawił się punktualnie.
-Kamila, ja cię przepraszam. To nie tak jak myślisz-zaczął, gdy usiedliśmy na ławeczce
-A jak? Ty mnie po prostu wykorzystałeś. Wiesz jak ja się czułam gdy was widziałam?-nie wytrzymała, musiałam mu to "wykrzyczeć" w twarz
-Nie. Ja ciebie nie wykorzystałem. Naprawdę cię pokochałem. Z Kasią już mnie nie łączy. I tak od jakiegoś czasu nam się nie układało. A wtedy na meczu udawałem. Jeszcze tego samego dnia się pokłóciliśmy i z nią zerwałem-powiedział prawie na jednym tchu-Kamila, ja naprawdę cię kocham.
Chwycił moją dłoń, a ja spojrzałam w jego oczy. Widniał w nich smutek. Może to prawda, że mnie kocha? A może to tylko głupi żart? Miałam mętlik w głowie. Poprosiłam go o czas, żebym mogła to przemyśleć. Zanim się zdecydowałam minęło kilka dni. Znów się spotkałam z Karolem w tym miejscu co ostatnio. Od razu się do niego przytuliłam/ Jakoś odczytał moje intencje i odwzajemnił uścisk. Kiedy podniosłam głowę, aby spojrzeć mu w oczy, pocałował mnie. Teraz wiedziałam, że z tego wszystkiego może jednak wyjść coś wspaniałego.
__________________________________________________________________
Bleeee. Nie jestem zbyt zadowolona. W głowie to lepiej wyglądało ;/. Misiek ja uważam, że to jednak ty lepiej piszesz xd. KOMENTUJCIE ! Wasze opinie są dla nas ważne :) Wiem, że Skra wygrała z Politechnika, ale nakłamać troche można ;D
Pozdrawiam Pepe ;D